Kraj
winem i czaczą płynący.
Kraj,
w którym przejście przez ulicę (nawet na pasach) jest dla cudzoziemca rzeczą
niesłychanie trudną (i niebezpieczną!). Jeśli Ci życie miłe i naprawdę nie
musisz, nie przechodź.
Kierowcy
też nie mają tu łatwego życia. Na ulicach rządzą krowy i to one decydują o tym,
kto jedzie dalej, a kto czeka i trąbi. A jak nie ma krów (patrz ścisłe centrum
miast), to inni kierowy nie ułatwiają Ci jazdy: wyprzedzają jak, kiedy i gdzie chcą,
spontanicznie zmieniają pasy i znienacka włączają się do ruchu, gdy wydawałoby
się, że masz pierwszeństwo i powinni zaczekać aż przejedziesz. Ponadto jeżdżą
środkiem jezdni i trąbią z tylko im znanych przyczyn (bardzo często pozdrawiają
w ten sposób znajomych).
Kraj Stalina i herbacianych pól (Patrz ,,Alibabki”).
Kraj odpoczywających w parkach mężczyzn i pracujących kobiet.
Kraj niesamowicie gościnnych i towarzyskich ludzi. Gość w domu to więcej niż Bóg w domu.
Kraj arbuzów, chaczapuri, sera i bakłażanów.
Kraj ludzi zmieniających buty na ulicy, np. pod drzewami. Eleganckim trza być!
I komentarz znajomej Gruzinki: ,,No wiesz, to jest Gruzja.”
A więc witaj Gruzjo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz